BOGUSŁAW

Zapukał do drzwi - a była już szósta
Jegomość imie nosił Bogusław
Ukłonił się w pas, rozejrzał po izbie
I huknął "Już czas! Niech kto żyw tu przyjdzie."

Położył na stół pieczone "cielęcie"...
I w kółko wciąż plótł o jakimś tam "święcie"
Lecz my zamiast "siąść" i wspólnie świętować
Głowimy się wciąż, jak tu się zachować...

Wtem ojciec, jak grom zakrzyknie z radością:
"Niech cieszy się dom i cześć odda gościom!"
Bo przecież dziś jest imienin "rzecz święta""
A ja jestem kiep, żem, ech! nie pamiętał!